poniedziałek, 20 marca 2017

Wielki Kanion Arabii – Wadi Ghul (Oman)





W końcu nadszedł dzień na wypad w góry. Droga w kierunku Jabal Shams obfitowała w serpentynki ale jechało się przyjemnie po jej asfaltowej nawierzchni. 






 
W końcu zjechaliśmy z głównej trasy w kierunku Wadi Ghul. Zatrzymaliśmy się na poboczu aby popatrzeć na piękne krajobrazy, bo przed nami zaczynało się 20 km. szutrowej drogi.





Pierwszy kontakt z tego typu podłożem miałem podczas przejazdu przez kamieniste Wadi Tanuf więc trasa wydawała się być przejezdną i taką się okazała. 





W końcu pojawiła się też główna atrakcja dnia - Wielki Kanion Arabii – Wadi Ghul. Dalej rozpościerał się widok na  góry Hajjar - jedne z piękniejszych gór Arabii, które wznoszą się do wysokości ponad 3 tys m. npm. 




 
Zbliżał się wieczór więc postanowiliśmy zatrzymać się na nocleg. Pierwotnie planowaliśmy rozbić namiot, ale niestety … przeziębiliśmy się (klimatyzacja w taksówkach w Muskacie). Świadomość noclegu w namiocie w górzystym terenie przy niskiej temperaturze działała zniechęcająco. Stąd skierowaliśmy się do kempingu przy W6.  Cennik jednak nie był niski – za miejsce na polu namiotowym oczekiwano 36 riali zaś za 2-osobowy domek – 70 riali. Biorąc pod uwagę, że 100 funtów to 46 riali – cena okazała się wyższą niż planowaliśmy wydać. Wówczas zjechaliśmy niżej do trasy W4, która prowadziła na Jabal Shams. 




Tam też był drugi camp. Za ogrzewany namiot wraz z WC oraz kolacją i śniadaniem cena wynosiła 45 riali. Nie miałem jednak gotówki zaś w campie nie było czytnika do karty kredytowej. Wówczas manager ośrodka zaproponował, aby zapłacić kilka dni później za pośrednictwem Muskat Banku. 







Po zaaklimatyzowaniu się w campie poszliśmy się przejść po okolicy. Obejrzeliśmy zachód słońca a potem spacerowaliśmy po okolicy.



W trakcie tej przechadzki napotkaliśmy kilkuosobowe obozowisko traperów


 a także dziewczynę z Anglii (niestety, nie podała swojego imienia tylko narodowość), która samotnie przygotowywała się do wejścia na Jabal Shams. Przyznaję, że zrobiła na mnie wrażenie. 








Następnego dnia postanowiliśmy ruszyć w góry lecz nie w celu dotarcia do Jabal Shams tylko z innej strony obejrzeć kanion Wadi Ghul. Po trzech godzinach dotarliśmy do celu.

















 Następnym bowiem punktem objazdu był Al-Rustaq... Na "do widzenia" ostatnie spojrzenie na okolicę i powrót do campu aby ruszyć tym razem w stronę pustyni.