Od pewnego czasu
przymierzałem się do zwiedzenia Omanu. W tym celu przeczytałem kilka pozycji książkowych
jak też blogów. Poczytałem też sobie informacje zamieszczone na stronie
polskiej ambasady w Rijadzie.
W efekcie
przysposobionej wiedzy ruszyłem w trasę, którą zacząłem w Pradze. Stąd
poleciałem Flydubai do Dubaju.
Nigdy
wcześniej nie latałem tą linię, stąd chciałem osobiście się przekonać o jakości
tej linii. Flybudai w czasie 6-godzinnego lotu oferuje jeden ciepły posiłek. Za
ewentualne napoje lub inne posiłki trzeba zapłacić (logiczne bo są to tanie
linie). Z tzw. rozrywki ta linia lotnicza oferuje odpłatnie filmy, gry etc. Szczegół
tkwi nie w tym, że są odpłatne lecz w tym, że oferta obejmuje stare kino więc i
chęć oglądania jest nikła. Stąd pozostaje zabawa własnym tabletem…
W Dubaju
spędziłem 2 dni aby następnie Air Oman polecieć do Muscatu. Polecam te linie.
Mile wspominam krótki, godzinny lot z przerwą na smaczną przekąskę,
przygotowaną przez męską załogę.
Na lotnisku w Muskacie
pojawił się pierwszy zgrzyt pt. wiza. Na stronie ambasady polskiej w Rijadzie
tak jak na kilku blogach była informacja, że lecąc do Muskatu z Dubaju wiza
jest bezpłatna. Fałsz. Na lotnisku wyjaśniono mi, że bez względu na to z
jakiego miejsca przylecę do Omanu mam obowiązek wykupić wizę (wyjątkiem byłaby
tylko Nowa Zelandia).
10-dniowa wiza
kosztuje 5 rialów. Potem nastąpiła kolejna niespodzianka. Kurs riala na lotnisku
jest abstrakcyjnie wysoki w stosunku do walut europejskich. Stąd sugeruję wjeżdżać
do Omanu z częściowo wymienioną walutą lub przynajmniej nie dokonywać jej na
lotnisku.
W Omanie kurs
dolara kształtuje się następująco 100 dolarów – 26 riali, 100 funtów – 46 riali. Jedynie
na lotnisku kurs funta jest niższy niż dolara…
Wysoki kurs omańskiej
waluty przekłada się na stosunkowo drogie (samochód, hotele) wakacje w porównanie
chociażby z sąsiednimi ZEA (Dubaj), gdzie kurs waluty jest stosunkowo niski 100
dirhamów – 20 funtów.
Kolejna nowość – koszt taksówki także jest
wysoki (licznik pracuje nawet podczas postoju na światłach i nie zależy od
ilości przejechanych kilometrów). Stąd najlepiej wynająć autko od razu na lotnisku
i ruszyć samodzielnie w wybranym kierunku. Ja tego nie zrobiłem i straciłem ponadwymiarowe 100 funtów.
Po przylocie do
Maskatu wziąłem taxi z lotniska. Za transport do hotelu miałem pierwotnie
zapłacić 8 riali, ale nie przewidziałem, że droga do hotelu będzie zablokowana
z powodu wizyty emira Kataru. W efekcie koszt usługi był dwukrotnie wyższy. Stąd,
jeśli już jeździmy taksówkami, wcześniej należy dogadać się co do kwoty. Sprawdziłem
to następnego dnia. Wieczorem zauważyłem bowiem, że popełniłem pomyłkę i w
Omanie będę nie 10 a
11 dni. W biurze wizowym wyjaśniono, że jeden dzień nie stanowi problemu i jest
on za free. Przy tej okazji chciałem też na lotnisku wynająć autko, lecz oferty
były astronomiczne (powyżej 400 riali). Temat zamknąłem w hotelu. Recepcjonista
skontaktował się z kim trzeba i autko było gotowe do drogi (300 riali za 10 dni
bez blokady karty kredytowej Mitsubishi 4x4).
W końcu zacząłem zwiedzanie. Szczegóły wyprawy opiszę tradycyjnie w odcinkach.