Chiny – czy warto zwiedzić ?
Odpowiedź
jest oczywiście twierdząca. Chiny to bezpieczne, nowoczesne i bardzo interesujące
państwo. Warto zapuścić się w mniej typowe miejsca jak wielkie miasta aby poznać
ten kraj z innej strony...
Wiza
Aby tam
dotrzeć trzeba wyrobić sobie wizę. Wzór dokumentu znajduje się na stronie
ambasady chińskiej w Warszawie. Niestety, tematu nie załatwimy drogą e’mailową.
Trzeba swoje odstać przed ambasadą. Ta zaś przyjmuje wnioski tylko kilka dni w
tygodniu i w dodatku tylko przez kilka porannych godzin.
Stąd sugeruję
udać się tam wczesną porą. Osobiście byłem tam kilka minut po siódmej rano a
kolejka była już całkiem spora.
Wiza kosztuje
160,00 zł. I trzeba wykonać dwa podejścia aby ją otrzymać. Pierwsze – składając
wniosek, zaś drugie, po opłaceniu kosztów wydania wizy na konto bankowe
ambasady – przy samym odbiorze paszportu z wbitą pieczątką wizową. Można
oczywiście skorzystać z pośrednika (w Internecie jest wiele osób reklamujących
swe usług w tym zakresie) za niewielką odpłatnością.
Aby otrzymać
wizę turystyczną wcześniej należy zabukować sobie hotele. Jeżeli planujemy się
przemieszczać – także bilety kolejowe oraz lotnicze.
Kopie tych
dokumentów stanowią załącznik do zgłoszenia wizowego.
Przygotowanie do wyjazdu.
Generalnie - do
samego wyjazdu przygotowywałem się kilka tygodni czytając min. blogi
podróżnicze. Pod ich wpływem nastawiałem się na nieznane, albowiem…wiele osób, dzieląc
się wrażeniami z tego kraju opisywało jego mieszkańców jakby to było
nieokrzesane społeczeństwo pełne prymitywnych zachowań (brak kultury osobistej
w europejskim wydaniu) a jest zgoła inaczej.
Młodzi
Chińczycy dość średnio znają angielski. Starsze pokolenie zdecydowanie wcale.
Stąd sugeruję ściągnąć na komórkę bezpłatną aplikację translatora
angielsko-chińskiego oraz polsko-chińskiego. Obie okazały się użyteczne.
Wybierając się
do tego kraju trzeba pamiętać, że jest tam generalnie kontrolowany Internet.
Powszechnie funkcjonujące strony takie jak np. facebook, google, you tube są blokowane
– chcąc więc z nich korzystać podczas pobytu należy zainstalować sobie
aplikację VPN. Jest ich kilka rodzajów – ja wybrałem VPN Express. Spisał się
doskonale. Zresztą sami Chińczycy, jak się o tym naocznie przekonałem, z niego korzystają…
Aby
nie tracić kontaktu ze swoim krajem sugeruję też zainstalować sobie chińską
kartę telefoniczną z Internetem. Roaming jest bowiem absurdalnie drogi.
Mając
tę wiedzę usługę tę zablokowałem, ale nie Internet... Na lotnisku w Szanghaju
nie kupiłem karty SIM i … wpadłem.
Wbrew temu co
niektórzy piszą na blogach – niemożliwe jest zakupienie chińskiej karty u
narodowego operatora. Kilkakrotnie próbowałem to zrobić, ale chińskie czytniki
nie sczytują danych z dokumentów opatrzonych łacińskim alfabetem. Każda karta
SIM musi być zarejestrowana na zasadach podobnych jak w Polsce. Zdany więc
byłem na rozsądne operowanie krajową kartą. Z Internetu korzystałem tylko w
hotelach i miejscach z free wi-fi ale i
tak po powrocie rachunek za kilka (łącznie sześć) krótkich połączeń wyniósł w
sieci T-mobile około 300,00 zł. Angielska karta sieci Lyca tuż po wylądowaniu
przestała działać i przynajmniej na tym operatorze zaoszczędziłem ...
Obok
zabezpieczenia się w tani kontakt internetowy warto pomyśleć o Power banku.
Przy czym sugeruję aby uważać z tym urządzeniem, albowiem wg przepisów
chińskich Power bank można przewozić jedynie w bagażu podręcznym a moc
znamionowa nie może przekraczać 160 Wh.
Podczas
przelotów wewnętrznych na lotniskach specjalnie zwracano na to urządzenie
uwagę.
Kolejna
uwaga dotyczy chińskiej waluty. Chcąc się dobrze przygotować należy wymienić
sobie w kantorze (najtańsze juany otrzymać można w Warszawie) większą część
gotówki a część zabezpieczyć na karcie kredytowej. Hotele w większych miastach
akceptują europejskie karty kredytowe, są też bankomaty. Osobiście z nich
jednak nie korzystałem pomimo zainstalowanej w telefonie aplikacji VISA, która
wyłapywała najbliższe bankomaty określając najlepsze kursy juana do złotówki i
funta.
W Chinach
rozpowszechniona jest płatność za pośrednictwem aplikacji telefonicznej. W
naszym kraju takie płatności są na etapie… raczkowania. Owszem, niektóre banki
w Polsce (np. mBank) reklamują telefoniczną aplikację płatniczą. Tylko ta
działa zupełnie inaczej niż w Chinach. Generalnie w tym kraju odchodzi się już
od obiegu gotówkowego.
Przekonałem
się o tym osobiście, kiedy kilka razy stanąłem przed dylematem, iż nie kupię
pożywienia bez dostępu do chińskiej aplikacji w komórce. Raz w restauracji Chińczyk
opłacił mój rachunek wykorzystując swoją aplikację w komórce ja zaś zwróciłem
mu gotówkę, a raz w cukierni na stacji metra Chinka dopłaciła mi do rachunku kilka
juanów (albowiem zwrot towaru nie jest praktykowany zaś europejskie karty
kredytowe nie są autoryzowane). Inna sprawa, iż nie wolno odmówić niosącemu
pomoc Chińczykowi, bo to stanowiłoby dla niego dyshonor.
Jak się ubrać.
W
Chinach byłem na przełomie listopada i grudnia. W Szanghaju było ciepło zaś w Zhangye
już szczypał mróz (w górach leżał śnieg).
Przed
wyjazdem w planowane miejsca proponuję sprawdzić występującą temperaturę albo
nastawić się na miejscowe zakupy.
Wbrew
obiegowym wrażeniom Chińczycy bardzo dbają o swój wygląd zewnętrzny. Nie
zauważyłem ani jednego nieogolonego mężczyzny w przeciwieństwie do mnie… Generalnie
faceci w Chinach ubierają się porządniej niż kobiety (podobnie jak w Japonii).
Ciekawe z czego to wynika…
Chińskich
domy handlowe robią niesamowite wrażenie. Do tej pory West End London shopping
wydawał mi się największym… Gigantomania opanowała Chiny nawet w tej dziedzinie
życia.
W
Polsce wciąż pokutuje opinia o chińskich produktach jako tanich produktach-podróbkach.
Są efektem chińskich „centrów handlowych” w których upłynnia się za niewielkie
pieniądze rzeczywiście chińską tandetę. A
rzeczywistość jest diametralnie różna.
W ciągu
jednego pokolenia kraj wykonał ogromny skok cywilizacyjny. Przykłady można
sypać jak z rękawa… Ale o tym najlepiej przekonać się naocznie.
Ja wziąłem do
Chin swoje mocne używane ciuchy i przyznaję – w Szanghaju czy Xian czułem się
nieco skrępowany, jednak na prowincji było OK.
Transport
W
związku z tym, że żona zaplanowała objazd Chin od Szanghaju poprzez Xining, Xian,
Zhangye i Czengdu musieliśmy wcześniej (przed otrzymaniem wizy) zabukować
środki transportu. W tym wypadku pomocą służyły dwie bardzo pomocne strony internetowe:
Rome2rio.com oraz Chinatraveldepot.com.
Bilety
kolejowe rezerwowaliśmy na Chinatraveldepot.com wskazując miejsce dostarczenia konkretny
hotel. Bilety docierały zawsze na czas.
Chińska
sieć szybkich kolei to przykład jak daleko Polska odstaje w tej dziedzinie od
świata. Do tej pory japońskie shinkanseny wydawały się nadzwyczaj szybkie, ale
to już przeszłość.
Chińskie
pociągi są nie tylko szybkie ale też punktualne, czyste i bezpieczne. Dworce
kolejowe, w zależności od natężenia ruchu, są mniej lub bardziej zatłoczone. Inność
polega na tym, ze na peron wchodzimy dopiero gdy ma nadjechać pociąg. Przed
przyjazdem pociągu nikt nie znajduje się na peronie.
Na trasach tak
krótkich jak też długodystansowych obsługa oferuje zimne napoje jak też inne
artykuły spożywcze. Bilety kolejowe są zaś zdecydowanie tańsze niż w naszym
kraju. Za pierwszą klasę kuszetki dalekobieżnego pociągu z Xining do Zanghye
zapłaciłem raptem 42,5 yuana tj. ok. 20,00 zł. (4 funty). Pociąg z Chengu do
Leshan, także I klasą kosztował aż 54 juany (27 zł. lub 5 funtów) zaś najdroższym
był dzienny pociąg z Zhangye do Xiningu – 110 yuanów (50 zł. lub 10 funtów). Ceny niskie w
porównaniu z polskimi o standardzie nie wspominając.
Bilety
lotnicze rezerwowaliśmy także za pośrednictwem Chinatraveldepot.com jak też Ctrip.com.
Chińskie linie
wewnętrzne, podobnie jak pociągi, są punktualne. W Chinach nie ma tzw. tanich
linii. Stąd nie ma problemu z ewentualną dopłatą do bagażu rejestrowego. Wszystko
(bagaż, posiłki) wliczone jest do ceny biletu.
Korzystaliśmy
z trzech linii. Pierwszy lot odbyliśmy z Szanghaju do Xian (Shanghai Airlines),
następnie z Xiningu do Chengdu (China Eastern) oraz z Chengdu do Szanghaju (Syczuan
Airlines).
Na lotnisko
spokojnie można dotrzeć wg europejskich standardów. Obiekty są świetnie
skomunikowane z pociągami oraz autobusami. Trzeba tylko pamiętać, że na każdym
niemalże kroku trzeba zarezerwować chwilę na prześwietlanie bagażu.
Miejsca w
samolotach były bardzo wygodne, sporo miejsca na nogi i bagaż podręczny,
posiłki także smaczne. Czasami tylko Chińczycy zajmowali nie swoje miejsce ale
też zawsze bez awantury przemieszczali się na swój fotelik.
Generalnie
odbyliśmy następującą trasę
Szanghaj – Xian
– lot
Xian – Zhangye
– pociąg nocny
Zhangye – Xining – pociąg dzienny
Xining – Chengu – lot
Chengdu – Szanghaj – lot
Zupełnie inny
temat to trasy komunikacyjne – średnio w każdym większym mieście główne ulice
mają od 3 do 5 pasów w każdą stronę. Po nich poruszają się nie tylko auta ale
różnego rodzaju dwuślady i jednoślady. Skrzyżowania przyprawiają wręcz o
ciarki, gdy pojawia się jeszcze pieszy, który w Chinach na drodze jest intruzem
… Zielone światło wcale nie oznacza, że pieszy ma pierwszeństwo – pieszy ma
jedynie prawo do przejścia…
Niezmiernie
tanie są też taksówki. Stąd w godzinach szczytu naprawdę trudno jakąś złapać.
Taksówki
mają jednak pewne mankamenty – drażnił mnie np. zwyczaj taksówkarzy, którzy
starali się doładować swoje autko innymi chętnymi… Ale co kraj to obyczaj.
Generalnie
publiczne środki transportu są w Chinach po prostu tanie. Za kilka juanów można
przejechać metrem spory kawałek miasta. Jeżeli weźmie się pod uwagę, że
generalnie w każdym mieście jest metro to poruszanie się środkami transportu
publicznego jest łatwe, tanie i wygodne.
Pod
hasłem walki z terroryzmem w Chinach ograniczono prawo do prywatności poprzez
wprowadzenie w publicznych miejscach transportu kontroli bagażu. Na każdej
stacji metra, kolei czy portu lotniczego stały urządzenia do sprawdzania
zawartości torebek, toreb, walizek etc. Państwo ma bezdyskusyjnie charakter
policyjny ale Chińczycy tolerują to z typowym buddyjsko-konfucjańskim spokojem.
Kolejny
temat-rzeka - cena benzyny nie przekracza 3,50 zł. za litr. Niestety, nie
zdecydowałem się na wynajęcie auta, aby zwiedzać zaplanowane miejsca. Woleliśmy
z żoną poruszać się autkami z kierowcą, których cena byłą po prostu niska (zwłaszcza
na prowincji)..
Następnym
razem opiszę bardzo dokładnie (dzień po dniu) naszą chińską przygodę.