Pustynny region Omanu określany
jest mianem Wahiba Sands jak też Ramlat
al-Wahiba. Nazwa pochodzi od zamieszkującego tu niegdyś plemienia Bani Wahiba. Obejmuje
obszar około 12 500 km2.
W drodze do Wahiba Sands zatrzymaliśmy
się w sennym miasteczku Al Mintrib. Chcieliśmy obejrzeć fort i miasteczko. Ten
pierwszy okazał się zamknięty zaś miasteczko – kompletnie wymarłe. W końcu trafiliśmy
do tureckiej knajpki. Tutaj wypiliśmy wyjątkowo niesmaczną kawę i ruszyliśmy na
bezdroża pustyni.
Tuż za miasteczkiem zatrzymał nas jakiś młody kierowca
oferując bezpieczny dojazd do campu za jedyne 20 riali ( ok. 50 funtów). Odmówiliśmy i
ruszyliśmy dalej.
Po drodze mijaliśmy piach,
dromadery i kozy. Po 20 km. jazdy uznaliśmy, że
zanocujemy w najbliższym napotkanym campie, albowiem zbliżał się wieczór. Tak
też się stało.
Na trasie pojawił się Al Raha Tourist Camp. Za 40 riali (niemal 100 funtów) manager
obiektu zaproponował pokój… (w cenie tej znajdowała się też kolacja oraz
śniadanie).
Pokój był nagrzany od słońca,
wiatraczek nie funkcjonował. Pomimo otwartego okna było parno – noc była
męcząca.
Zanim jednak poszliśmy spać udaliśmy się na wydmy aby tradycyjnie polukać i na camp ale przede wszystkim na zachód słońca.
Następnego dnia, po śniadaniu,
skorzystaliśmy z jedynej atrakcji tego campu – quadów. A potem ruszyliśmy
dalej. Krajobraz zmienił się niewiele. Na trasie mijaliśmy głownie dzikie
wielbłądy aż po kolejnych 20
km. dotarliśmy do kolejnego campu, do odwiedzenia
którego bardzo zachęcam.
1000 Night Camp oferuje naprawdę wysoki standard.
Na „dzień dobry” zaproponowano smaczny
soczek pomarańczowy. Potem rozgościliśmy się w namiocie. Następnie do wyboru był
albo wypoczynek nad basenem albo chodzenie po wydmach.
Basen był na początek zaś wieczorem wydmy i oglądanie zachodu słońca.
Po spędzeniu naprawdę przyjemnego
dnia i zregenerowaniu sił ruszyliśmy dalej aby pospacerować po omańskich wadi.
Pierwszy postój zaplanowaliśmy w Wadi Bani Khalid.