Po
opuszczeniu Wadi Tiwi znajduje się na wschód od Hagar. Położone jest nad zatoką
Omańską, między Qurayyat a Sour.
Do samego wadi nie dojedziemy
autem, albowiem droga staje się coraz węższa. Parking znajduje się w wiosce
Tiwi. Dalej należy poruszać się pieszo.
Wadi Tiwi to po prostu malowniczy wąwóz, w którym
rosną potężne drzewa palmowe spośród których wyłaniają się mango, figowce jak
też banany. Oczy cieszą stworzone w naturalnym środowisku górskim liczne oczka
wodne jak i wodospady.
Omańczycy nazywają Wadi Tiwi "wąwozem
dziewięciu wiosek". Dystans od wioski Tiwi do ostatniej osady Meibam
dzieli aż 26 km.
W głębi wąwozu, w wiosce Al Agor, rozpoczyna się szlak
dla zaawansowanych gdyż, trasa prowadzi przez góry i płaskowyż do Wadi Bani
Chalid. Obszar ten można pokonuje się średnio w ciągu 2-3 dni.
My nie przeszliśmy całej długości wagi.
Po kilku godzinach skierowaliśmy się do kolejnego miejsca jakim było Wadi Shab.
Odległość miedzy obu miejscami
jest niewielka, raptem kilka kilometrów.
Aby dostać się do Wadi Shab
należy z miejsca parkingowego przepłynąć łódką na przeciwległą stronę. Ta
usługa kosztuje 1 riala. Są też tacy, który na drugą stronę przechodzą wpław…
Po przepłynięciu na drugi brzeg
od razu znajdujemy się w wąwozie usytuowanym między palmami wśród skał i
basenów wodnych. Przejścia są wąskie stąd chodzi się gęsiego za to pojawiające
się widoki cieszą wzrok. Główną atrakcją wadi są wodospady znajdujące się w
jaskiniach.
Sugeruję aby do wadi udawać się w
dni, które nie są świątecznymi albowiem wówczas do tego miejsca zdążają nie
tylko turyści ale też miejscowi na całodniowe pikniki. W efekcie jest bardzo tłoczno.
Po przespacerowaniu się po tym
miejscu udaliśmy się dalej do Fins aby popatrzeć na White Beach. Miejsce to
jest wprost urzekające. Naprawdę piękny zakątek.
Nie ma tutaj turystów. W wolne dni tylko miejscowi organizują tu sobie pikniki.
Po krótkim odpoczynku na tej kamyczkowej plaży udaliśmy się do Mutrah.
Na wschodnim krańcu portu stoi
Kolejną z atrakcji stanowi souq. Tutaj niejedna
dziewczyna pewnie zakupiła „paszminę” za kilka riali, podczas gdy oryginalny
wyrób kosztuje około 30-40 riali (najlepiej kupić ją w głębi kraju). Ale to
urok targowiskowych zakupów
Potem podjechaliśmy popatrzeć na Było dość późno więc zakończyliśmy zwiedzanie.
Następnego dnia, po śniadaniu, pojechaliśmy
obejrzeć operę.
Po obiekcie nie można poruszać się samodzielnie.
Koszt wstępu wynosi 10 riali ale naprawdę warto. Obiekt wykonany jest z włoskiego marmuru i kości słoniowej. Mało europejskich scen jest tak klimatycznie wykonanych. Obiekt w którym smak przeplata się z komfortem. Żal, że w czasie mego pobytu sezon sceniczny tego roku jeszcze się nie rozpoczął.
Stąd udaliśmy się na lotnisko.
Oddaliśmy autko i udali do hali odlotów. W czasie krótkiego lotu do Dubaju porównywaliśmy z żoną dwa pustynne kraje Oman
i Maroko. Oba są tak różne, że po prostu trzeba je odwiedzić…