sobota, 17 lutego 2018

Zhangye (Chiny). Tęczowe góry.




Zhangye to miasto położone w prowincji Gansu. Oddalone jest od Szanghaju ponad 2500 km. Dotarliśmy tutaj pociągiem przed południem. Z dworca kolejowego do hotelu dojechaliśmy taksówką. Spośród wielu ofert wybraliśmy, jak się okazało, chyba najgorszą. Taxi miało brudny nie tylko bagażnik ale całe autko było brudne. Kierowca (po chińsku) zachwalał okolicę oferując przeróżne atrakcje i wciskając wymiętolone reklamówki. Po dotarciu na miejsce poprosiłem hotelowego recepcjonistę aby podziękował taksówkarzowi, który wciąż chciał nas wozić.
Kelly Business Hotel usytuowany jest poza ścisłym centrum miasta, ma jednak poważny plus – jest wyjątkowo tani (nie występuje na stronie TripAdvisora ale można go wylukać na Booking.com). Do centrum piechotką idzie się 15 minut lub za parę juanów można złapać taxi.

Po krótkim odpoczynku i lekką toaletą poprosiłem recepcjonistę, by wskazał kogoś, kto dysponuje czystym autkiem wraz z kierowcą i czasem aby skorzystać z usługi transportowej. Zabawnie było gdy mu tłumaczyłem przy użyciu translatora co oznacza słowo dirty oraz clean… ale udało się. Właściciel hotelu zaoferował hotelowe auto wraz z kierowcą. Polecam tę usługę z różnych powodów.
Po pierwsze odpada stres poruszana się po chińskich drogach, po wtóre – autochton zna najprostszy, najszybszy i najlepszy dojazd do planowanych miejsc. I ostatni argument – taka usługa jest po prostu tania. Wynajęcie kierowcy wraz z autem na trzy dni kosztowało niecałe 750 juanów. W tym czasie zwiedziliśmy ładny kawałek okolicy.

Jeszcze tego dnia zrealizowaliśmy pierwszy punkt programu. Udaliśmy się do Narodowego Parku Zhangye Danxia ( Zhangye Danxia Lanscape) oddalonego od Zhangye ok. 40 km aby przed zachodem słońca (polecam tę porę dnia) nacieszyć oczy niezwykłym kolorem gór. Te niesamowicie ciekawe formacje skalne mają niespotykane gdziekolwiek indziej (może poza Peru) barwy.




Dojechać można tutaj albo autem albo autobusem z West Bus Station Zhangye. Po kupieniu biletów wstępu (200 juanów) wsiadamy do podstawionych autokarów, które w ciągu 10-15 minut dowożą zainteresowanych do platform widokowych. Można tutaj spędzić dowolną ilość czasu. Ostatni autokar wraca do bazy tuż przed zmierzchem ok. 6,30 pm.




 I jeszcze jeden szczegół – do Parku wiodą dwa wejścia. Trzeba pamiętać którym przyjechaliśmy aby wsiąść do właściwego autokaru powrotnego na właściwym przystanku.



Tym niesamowitym wrażeniom towarzyszy cicha muzyka z głośników usytuowanych w atrapach kamieni. Mnie osobiście zapadła w pamięć melodia „podmoskiewskich wieczorów”… 









 
Pełni wrażeń zakończyliśmy pierwszy dzień pobytu z Zhangye. 











Następny rozpoczęliśmy od wyjazdu w przeciwnym kierunku mianowicie do Mati Temple Grottoe.
To jedno z ważniejszych miejsc dla wyznawców buddyzmu w Chinach, usytuowane około 65 km od Zhangye. 







Groty można podzielić na świątynię północną, świątynię południową, świątynię Złotej Pagody. Jest ich sporo, każda jest oddalona od innej w odległości około 10 km. Ponieważ góra jest uformowana z grubego czerwonego piaskowca, który nie nadaje się do rzeźbienia, większość naturalnie wydrążonych grot wypełniają gliniane rzeźby.






Brak jest oficjalnego zapisu, który określa datę zbudowania świątyni Mati. Na pewno istniała już w czasach dynastii Jin (dynastia Jin rządziła Chinami po zakończeniu walk w Okresie Trzech Królestw).






Groty ze świątyniami są rozłożone na długim piaskowym klifie, na przeciwko którego rozciągają się ośnieżone szczyty gór Qilian. Do tego labiryntu świątyń usytuowanych w jaskiniach i pieczarach prowadzą schody wykute bezpośrednio w skale.
Miejsce to jest wyjątkowe także z braku turystów. Ich brak równa się brakowi przewodników oraz handlarzy pamiątkami. Panuje tu cisza i spokój.




Wstęp do Mati Temple Grotte to koszt ok. 35 juanów. Przy kasie można zaopatrzyć się w ciekawe bezpłatne przewodniki i opisy obiektów ale tylko w języku chińskim…
Nasz kierowca był na tyle uprzejmy, że woził nas od świątyni do świątyni. Sami musieliśmy się tylko powspinać po schodkach….

Można tu dotrzeć autobusem z Zhangye South Bus Station ale droga powrotna jest dość długa, albowiem spod świątyni publiczny środek transportu odjeżdża jak się zapełni…







Po zwiedzeniu świątyń wróciliśmy do hotelu. Po lunchu poszliśmy oglądać centrum miasta. I od razu pewna uwaga - poza ośrodkami, w których jest trochę zachodnich turystów na prowincji nie uświadczy się klasycznej kawiarni czy herbaciarni. Smakosze tego typu napojów powinni zaopatrzyć się w termosiki dolewając sobie co jakiś czas gorącej wody lub liczyć na hotelową restaurację.
A tu spotkać mogą nas niespodzianki. Chińczycy nie tolerują laktozy stąd w sklepach stoiska nabiałowe są bardzo ubogie. Efektem tego był np. brak masła w ofercie śniadaniowej. Na moje pytanie dlaczego do dżemu nie dostajemy masła kierownik restauracji najpierw długo zastanawiał się co to właściwie jest masło, a potem z personelem długo powtarzali to słowo w języku chińskim. Efekt był taki, że od następnego śniadania z menu zniknęły … dżemiki. 



            Po smacznym śniadaniu bez dodatku masła kolejny dzień pobytu w Zhangye przeznaczyliśmy na wyjazd do Ping Shan Hu Grand Canion. Miejsce to oddalone jest od Zhangye około 60 km. ale dojazd jest zdecydowanie dłuższy ze względu na usytuowanie niemal w środku górskiego płaskowyżu. Na dojazd przeznaczyliśmy około 2 godziny. Okazał się krótszy. Przez góry budowana jest autostrada. Część jest ukończona ale nie oddana do użytku, zaś część jest w trakcie budowy.




            Tylko miejscowi wiedzą czy poruszać się krętymi górskimi drożynami czy ryzykować przejazd nowo budowaną drogą. Nasz kierowca zaryzykował… Wjeżdżaliśmy to w budowane tunele to w tradycyjne górskie drożyny. Przejazd emocjonujący ale na miejsce dotarliśmy szybciej niż zakładały plany.
 




Generalnie dojazd autobusem z Zhangye możliwy jest z West Bus Stadion o 9,40 am. Powrotny odjazd do Zhangye odbywa się o godz. 16,30 spod bramy wejściowej do kanionu.










            Na miejscu zachodnich turystów zero tylko kilka Chinek z plecaczkami. Po opłaceniu biletu wstępu w wys. 30 juanów od osoby wsiadamy do busa, który podwozi nas do jednej z czterech platform widokowych a przed nami chiński odpowiednik Wielkiego Kanionu Kolorado.





Duży obszar na którym zlokalizowano 4 punkty widokowe, z których każdy oferuje fantastyczne widoki na jedne z najpiękniejszych krajobrazów geomorfologicznych i doliny tego obszaru. Wycieczka w dół kanionu zajmuje kilka godzin i jest tego warta.


 

Niesamowite wrażenie, kiedy stojąc w labiryncie wzgórz widzimy krzyżujące się wąwozy, las szczytów. Istne dzieło stworzenia z najlepszą jakością wykonania.
  To po prostu trzeba zobaczyć.
 







Pełni wrażeń natury postanowiliśmy jeszcze zwiedzić obiekt wykonany ludzką ręką w samym Zhangye.






 Wybraliśmy się do Świątyni Dafo. The Giant Budda Temple to starożytna buddyjska świątynia znana z gigantycznego posągu leżącego Buddy.





Wzniesiona została za czasów dynastii Xia w 1098 r. ne. Postać Buddy ma trzydzieści pięć metrów długości i jest największą w Chinach. 


Z miejscem tym związana jest postać Chana Kubilaja (1215-1294), który się urodził na terenie tej świątyni. Był to wnuk Czyngis-chana, piąty wielki chan mongolski i pierwszy cesarz Chin z dynastii Yuan. Dzięki jego rządom imperium mongolskie znalazło się u szczytu rozwoju. Przeniósł on stolicę swego imperium z Karakorum do Chanbałyku, czyli dzisiejszego Pekinu. Jednym z obcokrajowców, którzy odwiedzili jego dwór, był Marco Polo.

Po obejrzeniu tego miejsca pochodziliśmy jeszcze po mieście, bo żona zapragnęła wrażeń shoppingowych poczynając od klasycznego chińskiego ryneczku kończąc na firmowych zachodnich sklepach – bo jak tu być kobietą i nie kupić jakiegoś fatałaszka, no jak ???

Następny dzień miał charakter typowo komunikacyjny. Najpierw udaliśmy się do pociągu. Trasa wiodła z Zhangye do Xining a stąd samolotem do Chengdu.
Nie obyło się też od nietypowych sytuacji. Wychodząc z hotelu czekała na Nas ta sama taksówka którą jechaliśmy pierwszego dnia – góra z górą się nie zejdzie ale człowiek zawsze… Tym razem jednak autko było czyściutkie. Oczywiście odbył się ten sam rytuał czyli próba zachęcenia przez taksówkarza ewentualnych chętnych do wspólnego dojazdu do pociągu.
Dworzec kolejowy w Zhangye jest obiektem nowym, czystym i wygodnym. Pociąg przybył punktualnie. Kilka godzin jazdy spędziliśmy na oglądaniu zmieniających się krajobrazów albowiem wyjechaliśmy z miasta przy minusowej temperaturze a udawaliśmy się w zdecydowanie cieplejszym kierunku.

W Xiningu na dworcu zostaliśmy ponownie otoczeni przez grupkę mężczyzn oferujących tani dojazd do lotniska. Była to prywatna inicjatywa, konkurencja oficjalnych taksówek. Przyznaję, że naciskałem na żonę aby wybrać taxi, jako pewniejsze źródło dojazdu. Kobieta jednak zdecydowała. Ustaliła z kierowcą cenę, niższą niż opłata pobierana przez taksówkarza i wsiedliśmy do prywatnego autka, które tylko sobie znaną drogą (poza autostradą) dowiozło Nas do planowanego miejsce jakim było lotnisko.

Hmm nawet w Chinach mają swoją odmianę ubera… Na lotnisku zjedliśmy lunch i po raz kolejny przekonałem się, że występujące na blogach alarmy o braku punktualności samolotów, braku kompetencji personelu lotniskowego są co najmniej wyolbrzymione. Wszystko odbywało się szybko i w regulaminowym czasie. Odprawiliśmy się bez najmniejszego problemu a w czasie lotu (linia China Eastern) serwowano całkiem smaczne posiłki. Obsługa była miła, wręcz opiekuńcza. Wieczorem wylądowaliśmy w Chengdu. Tym razem na lotnisku czekał na nas shuttle bus z hotelu.
O pobycie w tym m miejscu przygotuję kolejny tekścik zwłaszcza, że chodzi min. o leniwe misiaczki panda...