niedziela, 8 maja 2016

Japan travel - japońska podróż



Do Japonii przyjechałem dysponując informacjami pochodzącymi z internetu. Podstawowa była dość zaskakująca – trzeba mieć ze sobą sporo gotówki bo w Japonii brak jest bankomatów a poza tym, generalizując, w kraju króluje obieg gotówkowy. To nie jest prawda. Ten kto się tam wybiera spokojnie może korzystać z karty bankomatowej. Hotele, restauracje a nawet antykwariaty – preferują wpłaty z karty. Jeśli ktoś chce zrobić zakup np. w sklepie elektronicznym – płacąc kartą kredytową otrzymuje 5% zniżki. W efekcie wróciłem z Japonii z nadwyżką gotówki...
Oczywiście, przed wyjazdem trzeba zabukować sobie JR Pass (Japan Rail Pass) czyli bilet na jeden z rodzajów japońskich kolei (JR). JR Pass obejmuje nie tylko Shinkanseny czyli tzw. szybkie pociągi, ale również miejską i podmiejską kolejkę występujące pod tą samą marką .
Po przylocie należy na lotnisku „walidować” zabukowany bilet na klasyczny wydruk i koniec. Tutaj też warto zaopatrzyć się w bilety na miejskie środki transportu. I tu kolejna uwaga – metro tokijskie jest diametralnie inne niż np. londyńskie – poszczególne linie nie są ze sobą skomunikowane. Kończąc przejazd jedną linią następną możemy znaleźć albo na sąsiednim peronie albo dopiero … kilka przecznic dalej. Podobnie jest z liniami kolejowymi oraz autobusowymi.
Planując pobyt w Tokio proponuję zakupić kartę suica, działającą podobnie do londyńska oyster card. Doładowując ją można bez problemu korzystać z linii metra, kolejowych oraz niektórych autobusowych. Turyści mogą też sobie wykupić na lotnisku karnety na całodzienne przejazdy liniami metra – szczegół tkwi jednak w tym, iż taki bilet uprawnia do użytkowania państwowych linii metra wykluczając innych przewoźników linii metra. Skorzystałem z takiego jednodniowego biletu – efekt – w kieszeni ciut więcej jenów ale nóżki zmęczone bo linie metra leżą w pewnej odległości między sobą (chyba, ze połączysz taki bilet z JR Passem…).
            Po przylocie w godzinach popołudniowych na lotnisko Haneda udaliśmy się z żoną autobusem do hotelu położonego w Kitasenju a potem na kolację.
        



W Japonii korzystaliśmy generalnie z knajpek gdzie turyści są rzadkością.







 
Powód bardzo prosty – posiłki przygotowywane dla autochtonów bardziej nam odpowiadały, były nie tylko smaczniejsze ale i przyjaźniejsze dla kieszeni...

Na zdjęciu - zielona herbata z przystawką przed głównym posiłkiem.





I tak minął pierwszy dzień. Następnego ranka rozpoczęliśmy klasyczną „japońską podróż”.